„Życie polega na ruchu i ruch jest jego istotą”
A. Schopenhauer
Przez ostatnie kilkaset tysięcy lat człowiek musiał się poruszać. Z ruchem wiązała się praca, ruchu i wysiłku wymagało przemieszczanie się z miejsca w miejsce, zdobycie i przygotowanie sobie jedzenia, spotkanie się z innymi, uczenie się. Świat opierał się, i nadal opiera, na ruchu, a człowiek był w ten ruch zaangażowany. Był świata i ruchu integralną częścią. Wszystko zmieniło się radykalnie w ostatnich dziesięcioleciach.
Ruch u homo sapiens zanika. Większość czynności dnia codziennego jest wykonywana w pozycji siedzącej. W skrajnych przypadkach siedzi się przy stole na śniadaniu, siedzi się w aucie w drodze do pracy, siedzi się w pracy, siedzi się w aucie w drodze z pracy, przy stole podczas obiadu, na kanapie przed telewizorem. Jedynym odstępstwem od normy jest sen, wtedy się… leży. Z punktu widzenia naszego ciała na naszą niekorzyść działa wszystko, co ma ułatwić nam życie: elektryczne rowery, hulajnogi, ruchome schody, zakupy z dostawą do domu, pilot od telewizora, elektroniczna niania, itd. Ruch staje się zbędny.
Setki tysięcy lat ewolucji przystosowały jednak ciało, w tym układ nerwowy, limfatyczny i krwionośny, do wysiłku fizycznego. To ruch umożliwia zasadniczo zaistnienie funkcji poznawczych mózgu, pozwala na przepływ odpowiedzialnej za odporność limfy, pomaga w przepompowywaniu krwi, umożliwia odreagowanie stresu, wyzwala hormony odpowiedzialne za dobre samopoczucie, zwiększa gęstość, więc wytrzymałość i żywotność kości, jest niemal jedynym sposobem na odżywianie struktur wchodzących w skład stawów, utrzymuje mięśnie w dobrej kondycji. W skrócie: ruch pozwala dowolnie długo cieszyć się życiem. Odwracając schemat: brak ruchu będzie skutkował coraz gorszym stanem zdrowia niezależnie od ilości przyjmowanych medykamentów.
Zatem trzeba poruszać ciałem.
A jak się ruszać? Co wybrać? Która forma aktywności fizycznej jest najlepsza? Jaki sport uprawiać?
Odpowiedź jest prosta, aczkolwiek nie taka, jaką większość ludzi chciało by usłyszeć: powinniśmy wykorzystywać jak największą liczbę, jak najbardziej różnorodnych form ruchu. Pomijając zawodowych sportowców, którzy nie mają innego wyjścia, niż postawienie swojego zdrowia na szali, powinniśmy całkiem odrzucić specjalizowanie się w jednej dyscyplinie, żeby uniknąć powtarzalności ruchu i związanych z tym przeciążeń oraz żeby ciągle stymulować układ nerwowy nowymi bodźcami i wyzwaniami. Tańcz, pływaj, biegaj, wspinaj się po drzewach, walcz, uprawiaj jogę, dźwigaj, rzucaj. Baw się. Albo: wszystkie dostępne formy ruchu zebrane razem ujmij słowem: ‘movement’. Niech będzie to określenie ruchu we wszystkich wymiarach. Dodatkowo powinien to być logiczny, regularny, najlepiej codzienny wysiłek, na poziomie umiarkowanym. Ergo: joga jest wspaniała, ale nie obejmuje zwisania / ciągnięcia, dźwigania, tym bardziej biegania czy pływania. Bieganie, mimo, że jest ruchem pierwotnym, jest ograniczone pod każdym względem, a ilość kontuzji biegaczy jest najlepszym na to dowodem. Crossfit, jest bardzo przekrojowy, ale zbyt wysiłkowy i kontuzyjny. Kalistenika? Tak, ale dołącz taniec i miękkość. Itd.
Dlaczego większości osób nie spodoba się takie podejście? Bo jest całkowicie jasne, że w ten sposób w żadnej konkretnej dyscyplinie nie będziemy najlepsi, że Red Bull nie będzie nas sponsorował, a ilość lajków w social mediach będzie nieduża. Nie będziemy nawet nigdy najlepsi w ‘movemencie’ ponieważ to zbyt szeroki temat. Co nie znaczy, że nie możemy popisywać się staniem na rękach lub skakaniem po poręczach. Zresztą w przypadku idealnym wykroczymy ponad swoje małe ego i to co będziemy robić zrobimy dla siebie, nie dla oczu innych.
Co zyskujemy? Zdrowie psychofizyczne. A co nawet istotniejsze: wolność. Wolność wyboru i wolność jako taką. Odważysz się być wolnym?