DLACZEGO WARTO ĆWICZYĆ RAZEM Z DZIECKIEM?

Maria Wadoń
11-09-2020

6 min

Rodzina nam się powiększyła!

Niezależnie, czy powiększyła się po raz pierwszy czy kolejny, jest to zawsze rewolucja i odwrócenie świata o 180 stopni :) Dla mamy, która jeszcze przed chwilą była w ciąży i w jej ciele bardzo dużo się wydarzyło, i u której wiele zmian zaszło po porodzie, ten pierwszy czas nie jest momentem na intensywne treningi. Zawsze będę Was zachęcać do zadbania o swoje zdrowie, sprawność i samopoczucie ale nigdy nie będę zmuszać. To co jest najważniejsze, to dobra komunikacja z samą sobą i prawidłowe odczytywanie potrzeb własnego ciała oraz psychiki. Na początku potrzeba dużo spokoju, być może również terapii ale przede wszystkim spokoju i czasu na poukładanie świata w nowych warunkach. U wielu z Was pojawia się taka refleksja, często wypowiadana na głos, że „powinnam poćwiczyć, ale nie mam kiedy”. No i co z tym zrobić?

Zmęczenie vs. chęci

Tym zdaniem już weszłyście na ring. Ale walka jest nierówna. Niestety. Zawsze bardzo Was wspieram w chęciach zajęcia się swoim ciałem, poćwiczenia, zwrócenia na siebie uwagi. Ale... Jeśli sypiasz 3 godziny na dobę, to co Ty chcesz zrobić na tych ćwiczeniach? ;) I tak, bardzo łatwo jest mówić - „weź się wyśpij”, trudniej jednak zrobić. Dlatego – "weź odpuść". Jeśli głownie czujesz tylko wewnętrzny przymus i twierdzisz, że powinnaś poćwiczyć ale tak naprawdę wcale tego nie chcesz, możemy śmiało zaryzykować stwierdzenie, że i tak nie poćwiczysz. Jeśli człowiek czegoś bardzo nie chce, to będzie szukał wymówki a nie sposobu. Jeśli śpisz 3 godziny na dobę, to Twoim priorytetem będzie znalezienie sposobu na spanie a nie na ćwiczenie. I nic dziwnego. Tak długo, jak zmęczenie będzie znacząco przeważać nad chęciami, tak długo nici z sukcesu. Czy się zmuszać? Nie ma jednej odpowiedzi dla wszystkich. Znasz się najlepiej i wiesz, czy jeśli raz i drugi zmusisz się do wejścia na matę, to potem już samo pójdzie, czy nie ma szans.

Oczekiwania vs. rzeczywistość

W momencie, w którym będziesz gotowa poćwiczyć (mam nadzieję, że nie dopiero podczas wbijania świeczek na osiemnastkę swojego dziecka :D) rzeczywistość może nie spełniać Twoich oczekiwań. I tu też warto odpuścić. Co odpuścić? Ambicje, które nijak nie przystają do możliwości. I nie tylko możliwości ciała, ale po prostu życia. Czasem nie da się wyjść z domu, żeby pójść na trening. Czasem dziecko wywinie jakiś numer i z zaplanowanych wspólnych ćwiczeń w klubie również nic nie wyjdzie, czasem cały kosmos się będzie przeciwstawiał, jak na złość. Czasem nawet rozwinięcie maty w domu podczas dziecięcej drzemki nie wystarczy na długo, bo "młodzież" się wcześniej obudzi. A czasami to nasze wewnętrzne przekonanie, że jak nie mamy czasu na pełen godzinny trening, to się nie opłaca zaczynać, psuje doskonały plan. Jeśli jest w Tobie taki moduł, że albo minimum godzinę, albo wcale – znajdź od niego bezpiecznik i go wyciągnij. Opieka nad młodym człowiekiem jest bardzo męcząca, absorbująca i długo przygruntowa, a raczej przygruntowo - dźwigająca a wszystko to razem powoduje, że się zwijamy, zamykamy, przykurczamy, gorzej oddychamy (możesz tu wpisać wszystko, co czujesz po całym dniu). Każde jedno ćwiczenie, które wykonasz, to więcej niż nic. Każde małe 15minut na macie to naprawdę dużo. Każdy jeden raz, kiedy rozłożysz matę, żeby poćwiczyć jest krokiem w dobrą stronę. Na tyle, na ile się uda. Z pomocą mogą przyjść ćwiczenia on-line, które możesz zatrzymać w kryzysowych momentach, przewinąć, żeby ominąć za trudne albo w drugą stronę, żeby wrócić do tego, co przegapiłaś, szukając kredek.

Korzyści czy strata czasu?

Jeśli odpuścisz cele, które realnie nie dadzą się zrealizować w nowych warunkach, to rozłożenie maty i zrobienie kilku ćwiczeń będzie miało same korzyści. Będzie budowało dobry nawyk dbania o siebie, zarówno w Tobie, jak i w dziecku, które jest obok Ciebie. Nic tak dobrze nie robi, jak świecenie przykładem. Jeśli chcesz wychować "młodzież" na ludzi aktywnych, dbających o zdrowie, samopoczucie, dbających o siebie – daj przykład. Tak, ta "młodzież" będzie się po Tobie wspinać, obśliniać matę, robić Ci przymusowe przerwy z różnych powodów. Ale takie bycie razem buduje i zacieśnia więzi, uczy dzieci pracy z własnym ciałem, uczy szacunku do własnych potrzeb... myślę, że psychologia ma całą listę pozytywnych efektów robienia różnych rzeczy wspólnie. Na pewno pokażesz dziecku, że ruch to frajda. Dzieciom właściwie wystarczy w tym nie przeszkadzać, one kochają się ruszać. Ale to, co najbardziej tę miłość psuje, to obraz siedzących całymi dniami dorosłych. A jeśli kiedyś Twoje dziecko dostanie na fizjoterapii zestaw ćwiczeń, na przykład z powodu wady postawy, to nie zachęcisz go do robienia ich mówiąc zza komputera „idź poćwiczyć!”. Jeśli dla dziecka ruch jest karą, to coś poszło nie tak.

Zacznij, dla siebie i dla przyszłości swojego dziecka, od małych kroczków. Wyciągnij matę. Wejdź na nią. Zrób to, co się uda. To, co sprawi, że poczujesz się lepiej. Nawet jeśli się okaże, że to tylko jedno ćwiczenie że z zaplanowanej godziny udało się zrealizować 13 minut. Dzieci doskonale uczą się przez naśladownictwo i nawet jeśli teraz coś im nie wychodzi, za chwilę będą w tym lepsze od Ciebie. Daj sobie szansę na znalezienie sposobu i ulubionej aktywności. Jest z czego wybierać.